czwartek, 19 lipca 2012

Hemeromania czyli w teatrze tysiąca pierwszoplanowych aktorów.


O tej porze lata  w Parku Wojsławice główną rolę gra kolekcja liliowców. Mają tu ponad trzy tysiące odmian tej rośliny o zaczarowanych kwiatach, otwierających kielichy tylko na jeden dzień, ale o  obfitości pąków tak wielkiej, że nie brakuje  liliowców które przekwitły przedwczoraj, tych które piękne były poprzedniego dnia i tych, które zakwitną jutro, pojutrze, popojutrze...  Raz w roku w pełni  kwitnienia mają  Hemerocalisy /to łacińska nazwa liliowców/ swoje święto, które do Wojsławic przyciąga nie mniej liczną rzeszę hemeromaniaków.

'Zodiac' 1966













         Staję zatem przed wzgórzem udekorowanym kolorowymi wstęgami kwiatów, niczym  tort weselny słodkim konfetti.       Ze wszystkich stron wspinają się, opadają i przecinają alejki , którym  towarzyszą  obsypane kwieciem  zielone kępy.


  Tak jak inni wspinam się na szczyt wzgórza bez zadyszki , bo przecież trzeba się co krok zatrzymywać i podziwiać nowe odmiany. Początkowo wszystkie liliowce wydają się do siebie podobne, ale z czasem każdy dostrzega niuanse i różnice w odcieniach, a to zachęca do wnikliwych obserwacji. W ciepłym powietrzu przedpołudnia unosi się i zniewala błogi zapach. Wystarczy kilka głębokich wdechów i słodycz  aromatów przenosi do innego  wymiaru. Obserwuję ludzi.  Magia  miejsca pozwala na niespotykane gdzie indziej zachowania. Wielu zdejmuje buty, chodząc boso po trawie. Później  siadają na drewnianych ławeczkach, kontemplują, uśmiechają się do innych. Tak działa kwiatowa energia. Wszyscy ochoczo rozprawiają o cudach przyrody, które ich tu przywiodły i o zamiarach wprowadzenia zmian w swoich ogrodach.






Przysiadam i ja. Zachęcona  atmosferą powoli układam się na drewnianej kłodzie tuż pod opadającym łanem liści i kwiatów. Zamykam oczy.  Cisza...Z czasem dobiega  szelest liści poruszanych ciepłym wiatrem. A może to furkoczący gdzieś w górze latawiec? Przez pryzmat kwiatów widać delikatnie pofalowany krajobraz z magiczną Ślężą w oddali. Odpoczywam…

                                                           „Kto wie co kiedyś będzie po nas, Świat  tyle piękna w sobie ma.
        Choć nie  wszystko  zdążysz poznać, kochaj , nie będziesz sam…”                               

'Jealous Pink' 1990





'Strutters Ball' 1984


Schodząc z liliowcowej góry jeszcze się za siebie oglądam. Po kilku godzinach widzę kwiaty inaczej, razem ze słońcem.
Tak miłe chwile pozostają na zawsze w pamięci i prędzej czy później owocują  nową inspiracją w pracy. Po powrocie do domu moje ręce chwyciły pędzel i powstała  pierwsza akwarela z Hemerocalisem.


Jolanta Czuksanow "Hemerocalis"Akwarela 35x50


Miłego weekendu.


4 komentarze:

  1. Jolu - brak mi słów ... zdjęcia są przepiękne, ale ta akwarela to poprostu już jest doskonała!
    Pozdrawiam ciepło K

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu, bardzo dziękuję za komentarz.Wyjazd do Wojsławic był bardzo spontaniczny, jak to u nas.Udany pogodowo i wypoczynkowo, co do akwareli mam nadzieję jeszcze kilka popełnić.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam okazji być w Wojsławicach w porze kwitnienia liliowców. Zawsze poluję na cxzas różaneczników. Może jeszcze zdążę? Piękna akwarelka

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki wielkie! Pogoda jest w sam raz, więc do końca lipca będą się pewnie pięknie prezentowały. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń