Na skraju ogrodu
warzywnego rośnie stara wierzba. Bardzo
leciwa. Mimo wiekowego wyglądu jest bardzo żywotna, co roku wyrasta z niej
mnóstwo zielonych i długich badyli. W zeszłym roku postanowiłam je
wykorzystać do ogrodzenia warzywnika. Ścięłam i wkopałam w ziemię.
Miałam nieśmiałą nadzieję , że
przynajmniej niektóre kije się ukorzenią. Jakie było zdziwienie, gdy się okazało, że cały płot stał się nowym żywym elementem ogrodu, a
przy tym doskonałym źródłem badyli do
budowania kolejnych ogrodzeniowych przęseł. Mam teraz pewnie ze 20 metrów unikatowego parkanu.
Wierzba "pramatka"
Fot. J. Czuksanow
Pierwszy sezon młodego wierzbowego ogrodzenia.
Nie byłabym sobą , gdyby
wierzbowe witki nie stały się inspiracją dla moich działań.
Pierwsze w tym roku zbiory już znalazły
swoje miejsce w wiosennych wiankach. Powieszone
na furtce zapraszają do ogrodu
najpiękniejszą porę roku. Przybierzcie je
kwiatami i przymocujcie na drzwiach wejściowych a będą od progu witać gości .
Do wykonywania projektów
najbardziej lubię wykorzystywać naturalne
materiały . Jednak żywe rośliny dostarczające tak miłych doznań naszym zmysłom,
najszybciej opuszczają ramy pieczołowicie
obmyślanych idei. Dlatego
by przedłużyć dekoracyjny efekt
nawet o kilka tygodni , używam bardzo
dobrej jakości sztucznych kwiatów .
Miniaturowe irysy w dwóch tonacjach kolorystycznych z mocnym akcentem prostego betonowego pojemnika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz