O tej porze lata w
Parku Wojsławice główną rolę gra kolekcja liliowców. Mają tu ponad trzy tysiące
odmian tej rośliny o zaczarowanych kwiatach, otwierających kielichy tylko na
jeden dzień, ale o obfitości pąków tak
wielkiej, że nie brakuje liliowców które
przekwitły przedwczoraj, tych które piękne były poprzedniego dnia i tych, które
zakwitną jutro, pojutrze, popojutrze... Raz
w roku w pełni kwitnienia mają Hemerocalisy /to łacińska nazwa liliowców/
swoje święto, które do Wojsławic przyciąga nie mniej liczną rzeszę
hemeromaniaków.
![]() |
'Zodiac' 1966 |
Staję zatem przed wzgórzem
udekorowanym kolorowymi wstęgami kwiatów, niczym tort weselny słodkim konfetti. Ze wszystkich
stron wspinają się, opadają i przecinają alejki , którym towarzyszą
obsypane kwieciem zielone kępy.
Tak jak inni wspinam się na
szczyt wzgórza bez zadyszki , bo przecież trzeba się co krok zatrzymywać i
podziwiać nowe odmiany. Początkowo wszystkie liliowce wydają się do siebie
podobne, ale z czasem każdy dostrzega niuanse i różnice w odcieniach, a to
zachęca do wnikliwych obserwacji. W ciepłym powietrzu przedpołudnia unosi się i
zniewala błogi zapach. Wystarczy kilka głębokich wdechów i słodycz aromatów przenosi do innego wymiaru. Obserwuję ludzi. Magia
miejsca pozwala na niespotykane gdzie indziej zachowania. Wielu zdejmuje
buty, chodząc boso po trawie. Później siadają
na drewnianych ławeczkach, kontemplują, uśmiechają się do innych. Tak działa
kwiatowa energia. Wszyscy ochoczo rozprawiają o cudach przyrody, które ich tu
przywiodły i o zamiarach wprowadzenia zmian w swoich ogrodach.
Przysiadam i ja. Zachęcona atmosferą powoli układam się na drewnianej
kłodzie tuż pod opadającym łanem liści i kwiatów. Zamykam oczy. Cisza...Z czasem dobiega szelest liści poruszanych ciepłym wiatrem. A
może to furkoczący gdzieś w górze latawiec? Przez pryzmat kwiatów widać
delikatnie pofalowany krajobraz z magiczną Ślężą w oddali. Odpoczywam…
„Kto wie co kiedyś będzie po nas, Świat tyle piękna w sobie ma.
Choć nie wszystko
zdążysz poznać, kochaj , nie będziesz sam…”
'Jealous Pink' 1990 |
'Strutters Ball' 1984 |
Schodząc z liliowcowej góry jeszcze się za siebie oglądam.
Po kilku godzinach widzę kwiaty inaczej, razem ze słońcem.
Tak miłe chwile pozostają na zawsze w pamięci
i prędzej czy później owocują nową
inspiracją w pracy. Po powrocie do domu moje ręce chwyciły pędzel i powstała
pierwsza akwarela z Hemerocalisem.
![]() |
Jolanta Czuksanow "Hemerocalis"Akwarela 35x50
Miłego weekendu.
|
Jolu - brak mi słów ... zdjęcia są przepiękne, ale ta akwarela to poprostu już jest doskonała!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło K
Kasiu, bardzo dziękuję za komentarz.Wyjazd do Wojsławic był bardzo spontaniczny, jak to u nas.Udany pogodowo i wypoczynkowo, co do akwareli mam nadzieję jeszcze kilka popełnić.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji być w Wojsławicach w porze kwitnienia liliowców. Zawsze poluję na cxzas różaneczników. Może jeszcze zdążę? Piękna akwarelka
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie! Pogoda jest w sam raz, więc do końca lipca będą się pewnie pięknie prezentowały. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń